few words about Me...

My photo
Hi, my name is Bozena - Somewhat of a mother and friend somewhat of a life lover who happens to paint...a little ;-))) Please - take my invitation into my own world of colours,lights and shadows:)I hope you will find some inspirations and my simple art will bright up your mood today;-)) If you would decide to ask me to paint something nice for you...maybe portrait - do not hesitate call me please - 00353 851231348

Wednesday, June 14, 2017

Something SWEET...;))


SOMETHING SWEET FOR YOU....;-)



At the beginning of new season
I painted something sweet - to celebrate the First Anniversary of my first oil painting...
Kitten Mathilda with sunflowers....
yes, it had happened about year ago...about 26-th of October,2010...;-)))

Na początek nowego sezonu z pędzelkiem, niejako w rocznicę
rozpoczęcia tej terpentynowej zabawy w sztukę,
postanowiłam namalować kilka słodkości - coś jakby urodzinowy,
zbiorowy torcik;-))
oto pierwsza odsłona na słodko....

Male Różowe ,na wszystko gotowe;-)
maleńkie ciasteczko z namalowane w zestawie z kolega poniżej
olej na kartonie
10 x 20 cm




 Falbankowo -perłowy kolega..również maleństwo
na twardej tekturze
.........................................................

The set of two pinky beauties;-))
oil on a hard board;-)
4 x 8 inches




Oczywiście gotowe na wszytko - znaczy w ramce..;-)

Wyszperana w TKMax-ie;-)




.................................................................


Małe- Kremowe ( na wszystko gotowe;-) z cytrynowa galaretką;-)

8 x 8 inches
oil on canvas



....................................................

Small, creamy cup cake with  ONLY one cherry

Maleńkie Cudeńko  z dyskretną wisienką 
8 x 6 onches
oil on canvas



....................................................

Oh,morning dream...Sweet breakfast !

Śniadanko na słodko czyli
Rózowe mleczko z dżemową porzeczka;-))

as usual, oil on canvas



 ....................................................

Three cup cakes....with pink roses...elegance and so tempting ;-)

No cóż -Trzy maleńkie ciasteczka w przybraniu z róż ;-)

jak zwykle u mnie :
Olej na płótnie..



 .............................................

 Very chocolate muffin with very-jelly strawberry ,

Bardzo czekoladowe ciasteczko z truskawką na wysoki połysk;-)

olej na płótnie, maleśtwo
6 x 6 inches


.............................................

Few days ago, I was searching something in a Google...
Suddenly ,I found HIM......Mr Biscuit in his own;-))
I don't know who was taken this photo,and what is His name...
but I fell in love;-))!!

Isn't he SOOO SWEET..???
 Mr Biscuit
Oil on canvas
8 x 10 inch




...................................................









PORTRAITS......my biggest proud;))*





My first portrait ever....LITTLE SOPHIA 


Just before Christmas, I met
grasious ,tiny Sophia....through her photographs -
Her Dad, asked me to paint her portrait for Grandma as The Christmas Gift….🎁 .
It was for me the real beginning of a journey into the land of oil portraits ;-)




The first sketching..improving...and the my uncertainty ;-)




And after three hours of painting....Hurray;-)  Sophia's portrait  was finished !
Ready to be a gift for her Granny ;-))
10 x 12 inches
oil on canvas




..look at those pretty eyes...;-))
(many thanks !!!for her Parents-for their permission
for publish a photo and fnished portrait of Sophia on my blog)
GO RAIBH MAITH AGAT ;)
I still try to learn irish;-))




.................................................



  Story about the portrait of little girl....Jenny from Norway;-))


Her parents asked me to paint her portrait -  from her  photo , taken last Summer.
It is a bit" flat" - it was taken with flash lamp - but I will tried to find
some idea , how to paint this beautiful little face in the more interesting way..
As I always do.




 

After first few hours of my work  - Jenny looks NEARLY alike to herself...
But I still need to focuse more on the details...
f.e: the left eye should be more similar to the Jenny's left eye
The shape of her face....should be a bit ..fuller from right side....




 Below view from a little distance..
Sometimes it really works ( for me) to take a photo of my works -
especially in a half way (,as now) It is easier to see possible
mistakes done....



sometimes- the B&W version of original photo is also very helpful to see
the depth of the face - ( kind of 3D efect)- so important for the portraits...





I am still away from the end of my work.. 
so many invisible and so delicate "touches of the brush" are still waiting
to be discovered...Portrait  it is a REAL journey....I love this game;-))
Ok - better come back to my workshop - "we need to talk;-))"
Little less conversation a little more action please;-))- as E.Presley sang!
Now only me and the brushes;-))
and cute little girl;-)



Final effect....beautiful little face ,framed ;-))
LITTLE JENNY form Sarpsborg;-)


+


............................................


Touch  of  PAST TIMES


 " Even the longest journey starts with the first step "- Confucius
...even the best portrait begins with a sketch.... 
best to learn from the masters ...
this time the good old pin-up girl portrait ....
full of feminine warmth and sex appeal ;-))
For me, the most beautiful inspiration is always in the Past ..




new challenge....Uncle's portrait as a gift for wedding !










  



....that is a tale about the dreams comes true;-)

One day , my best friend Agnieszka ( from Poland,Kraków)
 share with me with her  dream.. And she asked me for
painting middle sized portrait of some jewish man for her.
This is kind of legend in Poland...If you have a Portrait of Jewish man hanging on the wall- 
it guarantees the inflow of money into the home  budget !
She suggest me her favorite "face" for this jewish man ...
Haim Topol from the movie - " the Fiddler on the roof"

Below, the final effect of my work...

Specially painted for my friend Agnieszka  in Cracow !
10 x 12 inches
oil on canvas



the twinkle in his eye...;-))



and some "enriched: version
 below;-)))




...........................................

The nicest thing in the world......the best friend's smile
Agnieszka's smile..
is the greatest pleasure to see a smile on her face
!!;-))


....................................................

  
  MAMMA  A LA  ITALIANA.........portrait of Giampietro's Mum ;) 







 .....finito!...finished;)) 





................................


 portrait in oil pencils....

 

 












a gift for my friend....

Friday, February 21, 2014

Pets Portraits

TALE about Little Mathilda...

and SOUL of the picture;-)

In other words - 

successfully Animal influence of my work;-))


Some September morning, I tried to take some good photo of my own sunflowers
freshly cut from my garden.
Unfortunately, my little kitten Mathilda still disturbed me.
She was VERY interested in EVERYTHING around my job...
Little  pirate!
I couldn't take right shot..Shot without her on the picture!
but finally....I took the photo with her "on a bord"...and?
SHE WAS RIGHT;-)
She add the SOUL OF THE PICTURE....
I love the light captured in this approach...I'm so proud of this ;-)




I decided to move this scene on canvas..
In next few hours -  the paiting was nearly finished
...but this time ,without Mathilda.


in next few hours..Yes! Yes! Yes!;-)   Finished...
12 x 14 inches
oil on canvas


This pink nose..;-) detail



........................................................................

Lucky the Dog ....

gone last year......

Someone ordered this portrait for a friend , owner and the best friend of Lucky
missing him soooooo much.
(an original  photo below  )




Finished  paiting ....Lucky the Dog !
10 x 12 inches
oil on canvas




...........................................................................



ZALEGAJĄCY PIES..;-)
bo portrecik był malowany...o jojoj....jakieś.....hm......osiem miesięcy temu.....
właściwie wtedy ostatni raz dotknęłam pędzelków w celach twórczych.
Co się działo przez ten cały czas?? czy dotykałam pędzli??...oooo.taaak....;-)
nawet ..zaraz zaraz...raz....dwa...trzy...cztrey..pięć....szesc razy!!  
za kazdym razem gdy wkładałam je do pudeł...a potem układałam je na półkach....
tyle ,ze w zupełnie innych okolicznościach przyrody.....
słowem...PRZEPROWADZKI...;(((
nie będę Was zanudzać opowiadaniami jak i dlaczego ..
"poco...naco"... się przenosiłam z kraju do kraju...z domu do domu....grunt - to to, że nie malowałam a ZALEGAJĄCY PIES.....zalegał sobie co raz głebiej.
Glównie w mojej pamięci.
A oto króciutka historia pewnego psiska :

Psisko - a raczej MR OLIVER - 

pies  o rozumnym spojrzeniu....żywym ogonku i nieskończonym zasobie sposobów...ufff....
jak tu spłatać kolejnego figla ludziom..udowadniająć im równocześnie ,
ze są cokolwiek - nieudaną formą rozwoju ...
bo kto to widział nie mieć ogona????
 albo nie potrafić skakać z radości na 1,6m w zwyż??
 i to z wywalonym jęzorem gotowym do szczerych mlaśnięć???
 a juz zupełna klęską jest nieumiejętność szczekania...
O KAZDEJ PORZE DNIA......!
( kazdy porządny pies zawsze znajdzie dobry powód do szczekania  )....

słowem - to urocze stworzenie- skatalogowane naukowo jako Jack Russel.....
ma to szczęscie,ze jest kochane;-)))) 
i jako takie....dostapiło nawet zaszczytu bycia portretowanym
 na prezent....dla swojej najukochańszej Pani...ach;-))
Mąż Pani...co nie koniecznie oznacza jego drugi w kolejnosci Pan, 
zamówił portrecik dla zony na jej urodziny!!;-))
Uwaga : zamówił w czerwcu na urodziny które miały nadejść we wrześniu...
it must be love;-)))))))

Nie miałam oczywiście nic przeciwko - 
niech się psina uleży...
wyschnie dobrze...
kto wie - moze i ramę jaką zafasuje.....
Słowem obrazek świateczny, zamówiony na ścianę w kuchni- 
gdzie Pani przebywa najcześciej....ach;-)ach ach...jkj

Nic by w tym nie było dla mnie nadzwyczajnego -
 ale przecież - właśnie SIĘ PAKOWAŁAM!!!!!!
Jeśli ktokolwiek z Was przezywał rozkosze pakowania CAŁEGO dobytku.....
samodzielnego pakowania..
bez pomocy...
to zapewne wi e- JAK moze wygladać dom....
a raczej jak natychmiast przestaje wyglądać...
funkcjonować....
koić i sie kojarzyć.....;(
Co robi zaprawiona w bojach początkująca malarka ??
- wierząca w przeznaczenie oraz drobne kwoty otrzymywane W ZAMIAN ???;-))))))) 
odgruzowuje pracownię -
 a raczej z początku drogę do niej -
 i zabiera się do pracy;-))
 rzuca się na nią......szaleńczo!!
 od razu się rzuca - nie jak ta  Tuwimowa lokomotywa....pomału i  z rozmysłem;-) 
powiedzmy szczerze....JEDZIE Z TYM KOKSEM;-)))))
A jesli chodzi o lokomotywę...
 to ta home -made-malarka wiedziała już wtedy, ze Lokomotywa Dziejów właśnie za kilka dni 
ruszy spod jej domu...nieomalże..różowym, bladym świtem...
i powiezie ją w dal....
na prom...bim bom.....
ku losowi...het tam....
ku przeznaczeniu.....ta dam....!
(niby-uklon dla Helci Rodziwiczównej..;-)))

Zatem...spięłam się w sobie.....nastawiłam odpowiednią "stację " na YT......czyli słuchowisko jakieś...albo i też jakowyś film dobrze znany ,żeby nie tracić cennego czasu na oglądanie
( tak właśnie "produkuje" sobie czasem słuchowiska właśnie)....i zaczęłam jak zwykle skromnie....by jeszcze skromniej juz na końcu oczekiwać chociażby westchnienia.......( i koperty :D)....
Ale jakieś było moje zdziwienie gdy tym razem ...było odrobinę inaczej...
ale o tym na końcu opowiastki..;-)
oto kilka zdjęć.....ab ovo ;-) 
zaraz zaraz........................................................
p.s.niestety zaginęły mi gdzieś oryginalne zdjęcia tego psiego jegomościa...
a szkoda, bo żeby zacząć malować - musiałam najpierw pokonać pewną trudność - musiałam skomponować z 3-4 zdjęć to jedno, właściwe
z którego ostatecznie powstał portrecik;-)
na jednym zdjęciu właścicielowi podobała się psia paszcza 
na innym czereśnia w tle...
tu pies miał ogon w górę a w innym ujęciu 
słońce padało nie z tej WŁAŚCIWEJ strony.....działo sie...oj działo;-)))
ale ja to lubie....psssst;-))
jak tylko odnajdę je w przepastnych czeluściach swojego 1TB schowka...
postaram się nimi z Wami podzielić;-)











 










 KEEEEEEEP SMILING ;-)))
USZY DO GÓRY......;))


no to nastepnego.....;-)
wipsu...;-)

Wednesday, October 24, 2012

unique task for me....


                  24.10.2012

                                    ***   Amazing unique task for me  ***
                                        WELCOME MY ENGLISH SPEAKING FRIENDS  ;)

                       Below you can find the very unique project painted by me for one of my clients..
                  I was painting this lovely Lithuenian Family Cottage  just......
                  using  few tips and some  hints from someone who just remembers the house from his
                                           old childhood.There was no picture of this house surviving the wars..
                   I wasn't sure -will I be able to do it...but it was ordered from me as a gift for 70 y.o.
                   Senior of the Family......that I JUST  COULD NOT TO SAY  ....NOW..;))

                               I just said....PERHAPS I CAN.............and I DID IT,,,,;)))

                                  The Senior of the Family was crying...when he looked at my painting....
                                              thats the best what could happen for me...;))

Witajcie ;-)

Od kilku dni "siedzę" nad czymś bardzo...bardzo skupiona.
Obraz,którego historie przedstawię Wam ponizej,
 powstał a właściwie najpierw zapisał sie w pamięci
pewnej przemiłej Litwinki już dawno dawno temu.
Jako mała dziewczynka dorastała, gdzieś pośród
zielonych pól i łąk przepięknej Litwy.. 
W domu swoich dziadków a potem rodziców
Mineło sporo lat od tamtych dni i po domu, w którym dorastała -
 nie pozostało nawet jedno maleńkie zdjęcie.
Za kilka dni ,cała Jej rodzina będzie obchodzić rocznicę 70 urodzin Taty,seniora rodu...
i wymyśliłyśmy obie co mogłoby sprawić mu największa przyjemność...pewnie się domyślacie;-))
tak tak...obraz tamtego domu..
No tak ,pomysł juz sie narodził -ale jak tu przekazać obraz obrazu..
z pamięci?? jak po litewsku ( bez angielskiego) przekazać Polce 
szczegóły, które sie juz prawie zatarły po tylu latach...
Najpierw niesiona celnościa pomysłu zgodziłam sie bez wahania...ale potem stuknełam sie w czoło..
Bożka?? Naprawdę się chcesz zmierzyć z niezmierzalnym??
no bo jak opowiedziec odcien dachówki...jak ustawić studnie w sadzie??
Okazało sie ,że nawet kolor sierści psa to wyzwanie...

Ale na klopoty - Bojarska;-))) kto mnie znam- palec pod budkę;))

Oto poniżej pierwsze chwile naszkicowanego pomysłu..w oryginale...po litewsku;-)
Przyznacie ,ze odwaga z jaką podeszłam do tematu - mając do dyspozycji AŻ tyle danych...
 była nieomal brawurą...





 Polska "wersja"... Słowo po słowie przetłumaczona wespół w zespół z tłumaczem...
Niech żyją niezawodne Google ;-)




Wziełam głęboki oddech i zrobiłam pierwszy szkic na płótnie...
 Zamiast malowac i dom 
i studnię
i ziemiankę
i letnia kuchnię
i stodołę
i oborę.....uff
Postanowiłam ,ze główną rolę na obrazie dostanie dom !...
żeby namalować wszystkie opisane w pierwotnym szkicu budynki,
musiałabym namalować sytuacje z lotu ptaka...albo poprostu jako projekt ;-))
jedziemy.......



Ponizej....baaardzo wstepna obróbka kolorami..a raczej co mi w łapy wpadło...
Jak ja niecierrrrrpie tych zieleni...
Irlandczycy zauważają > Forty shades of green...< ( 40 odcieni zieleni)
a ja na razie widze tylko jeden....
Ukochaną tubkę Permanent Sap Green
 ( która wespół w zespół z  Lemon Yellow uratuje sytuacje na płótnie) 
zauważę jakieś....
kilka godzin pózniej;-)







 Pierwsza wersja powiedzmy KOLOROWA..(bo o zawartości nie ma jeszcze co mówić )- 
pokazana do oceny.....i co ?
Ziemianka powinna "powędrować " na miejsce studni, a studnia...do sadu!!!
Taaak... Tyle , że ze szkicu wynikało ...a co tam!;-) do zamalowywania odmaszerować;-))





 trzy cztery..nie ma studni do  .........! tra ta tata;-))






 Poniżej wersja pokazana Vale do obgadania jakieś.. kilka godzin pózniej....i ?
Tym razem okazało się że..
Pies za mały i sierść zbyt ciemna...no no;-) biorąc pod uwagę poprzednie zmiany-
 tym razem szykuje się właściwie kosmetyczna przemalówka;-)




 
A teraz w ujęciu poniżej...
Palec pod budkę - kto zauważy różnicę ??
  Róznica ma 16 nóg albo cztery pary uszków;-))
( wliczając całkiem nowego psa ;-)




Melduję wykonanie zadania  i to PRZED CZASEM;-)))
Miałam niecały tydzien - a udało mi się skonczyć w trzy dni.
i jak.....dałam rade , jak Wam się podoba ???;-)))
Powiem tylko w sekrecie,ze Vale dołożyła od siebie ekstra 50 jurków do umówionej ceny
I rzekła wzruszona - TAK BOŻKA - TO MOJ DOM..;-))
hurra hurra hip hip hurra;-))




.....................................................

A,zapomniałabym - obiecałam   - króliczki ;-)) 



..................................................


a ja ,teraz mam respite....czyli Pysia ma opiekę a ja ..dychanko;-)) całe DWA dni!!
fju fju........... 


siemanko  ;-))